Witamy Was serdecznie dziś chcielibyśmy Was zaprosić do przeczytania naszej relacji z urlopu i campingu u naszych bratanków od szabli i szklanki Węgrów.🚗
Kolejny spontaniczny i szybko stworzony program podróży. Krótkie czytanie opinii na forach, i w drogę.
Wszystko zaczęło się od pewnej rozmowy o wycieczkach i wyprawach górskich z naszym kolegą ze studiów Pawłem. To właśnie on nas zapyatał a byliście moze w Eger na Węgrzech? Id tego wszystko się zaczęło nasz kolega zaraził nas pomysłem wyjazdu na Węgry do Eger. Pozdrawiamy Cię serdecznie Pawle! To był Twój trafiony pomysł i od pierwszego wyjazdu zakochaliśmy się w tej krainie.
W nocy przed samym wyjazdem zaktualizowaliśmy mapę, bo stara padła jak na złość. Rano pobudka, tobołki do bagażnika i jedziemy w nieznaną trasę. Wymyśliliśmy sobie, że pojedziemy przez Cieszyn. Trasa wygląda ciekawie na mapie i jest najkrótsza pod względem odległości. Co do czasu to już niestety gorzej, ale o tym później.
Poniżej znajduje się mapa naszej drogi, począwszy od Cieszyna do naszej destynacji wspaniałego kraju naszych bratanków Węgrów. Wybraliśmy się do Doliny Pięknej Pani Szépasszonyvölgy. Kraina bardzo malownicza winem i pysznym jedzeniem płynąca. Ale wiadomo wszystko z kulturą i umiarem widzieliśmy tam już na prawdę wiele i ubolewamy, że to znowu byli nasi rodacy.
W Eger i okolicach znajdziecie wiele atrakcji i obiektów do zwiedzania. To malownicze i bardzo interesujące miejsce na pewno nie na jeden dzień. Czego możecie się spodziewać niebawem się dowiecie...
Pora ruszać dość gadania, szkoda siedzieć w domu. O kurde...ale jaka tam jest pogoda hmm leje, nie leje warto jechać czy lepiej zostać??? Nie bój nic o tym też pomyśleliśmy!
Bez stresu kliknij w przycisk play poniżej :-D
Eger teraz - Weather in Eger Now
Choć rozmyślaliśmy nad wyjazdem nad nasz Bałtyk Eger wygrało. Nad Morzem drogo, zimno, pogoda niepewna i pełno oszustów na deptakach. Niestety negatywy przeważyły i finalnie wybraliśmy Eger.
Wykaz dróg płatnych na dla samochodów osobowych i ciężarowych - Słowacja
Mapa dróg bez opłat - Słowacja
Mimo iż wszystko wstępnie było dograne popełniliśmy mały, lecz znaczący błąd wyjechaliśmy po 11 przed południem.
Wiadomo jak siedziałem do 3 nad ranem nad mapą to ciężko było się obudzić o 7:00. Wpakowaliśmy się w mega korek, w którym staliśmy kilka godzin. Ciągnął się od samego Cieszyna aż do Żyliny. Ujeżdżanie po dwa metry przez kilka godzin spowodowało uszkodzenie sprzęgła w naszej maszynie. Po pierwszych 30 km ujeżdżania i stania musieliśmy dać staruszkowi odpocząć. Musiał odsapnąć, aby wytrzymał tą ciężką i czasochłonną trasę, która przed nami jeszcze została. Zastanawialiśmy się czy damy radę, ale postanowiliśmy zaryzykować. Urlop już wybrany i co zrobić wracać do domu nie nie ma szans to bylibyśmy nie my? Postanowiliśmy zaryzykować. Kiedy nasza rakieta ostygła, jechała jak należy.
Na szczęście po kilkugodzinnym staniu udało nam się wedrzeć na trasę i już jechać normalnie. Nie ma nic gorszego, jak gotowanie silnika w korku i ciągłe ujeżdżanie po kilka metrów w upale....ma sa kra....
Po drodze liczne
serpentyny, można także zobaczyć piękne góry, skały a także zamki na
Słowacji. My niestety nie zatrzymywaliśmy się, ale warto to rozważyć jak pojedziecie.
Jest tam jeden piękny zamek na skale, który nad drogą prezentuje się rewelacyjnie coś
jak Frydstein w Czechach.
Nieopodal w Żylinie, znajduje się też przeprawa
promowa, która też wygląda dość ciekawie. Ale jeżeli masz ograniczony czas wszystkiego nie zdążysz obejrzeć. Niestety tak było w naszym przypadku.
Pokonując następne kilometry pomalutku ubywało drogi, jechaliśmy i zbliżaliśmy się do Bańskiej Bystrzycy. Stamtąd nawigacja poprowadziła nas wąskimi leśnymi ścieżkami do drogi głównej.
Myśleliśmy, że nasza wycieczka szlakami górskimi skończy się gdzieś w środku
lasu. Martwiliśmy się też, że ani nie zawrócimy, ani nie wycofamy a dróżka wąska i skarpa na dół.
Nie było innego wyjścia, trzeba było jechać przed siebie z początku myśleliśmy,
że to jakiś błąd navi, ale w końcu udało nam się wjechać na drogę główną. I Chwała Bogu...
Cała droga opatrzona była spora dawką adrenaliny
i na domiar złego zaczęło jeszcze padać. Wszyscy jadący w tym deszczu serpentynami, zamiast zwolnić i jechać ostrożnie poganiali nas z tyłu. W końcu po tym rajdzie postanowiliśmy zrobić sobie piknik na jednej z kamienistych zatoczek tej krętej leśnej karuzeli. Rozłożyliśmy stolik kuchenkę gazową i odgrzaliśmy obiad. Mijający nas kierowcy trąbili na nas z uśmiechem:D Miejsce było doskonałe, znajdowało się w cieniu i opatrzone było w pięknym widokiem na skały.
Podczas tej całej karuzeli pomyślałem sobie, co by było, gdyby jeden z kierowców wypadł z zakrętu i spowodował kolizję. Wtedy siedzi w nim kilkadziesiąt jadących z tyłu. Karambol jakich
mało. Zawsze mnie to zastanawia jak to jest, że ktoś nie bierze pod uwagę planu
B tylko się spieszy na zabój.
Po karuzeli na serpentynach nareszcie wjechaliśmy na drogę układaną z betonowych płyt. To chyba największy koszmar jaki może spotkać każde auto. Nie jedźcie tamtędy, szkoda waszych maszyn. Tam czeka was kilkunastu kilometrowe rodeo - brak słów Słowacja 100 lat za dawnymi plemionami w tym temacie. Zatrzymaliśmy się
na chwilkę wkoło ogromne łany kukurydzy i przyświecające słońce. Coś
przegryźliśmy, napiliśmy się i pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy i jechaliśmy, przez
piękne leśne miejscowości Słowacji .
W końcu naszym oczom ukazała się wyczekiwana tablica granica państwa Słowacja/Węgry. Juhuuuu!!! Nareszcie:D
Ucieszyliśmy się niesamowicie nareszcie jesteśmy już niedaleko…. Im byliśmy bliżej, tym coraz bardziej poprawiał nam się humor.
Po drodze na Węgrzech znowu roboty drogowe, bo położona została jedna warstwa asfaltu i było pełno wystających studzienek. Tam znowu ograniczenie prędkości do 30 Km/h i tempo ślimaka. Jedyny plus jaki tego był to taki, że na pewno niczego nie przeoczyliśmy.;-) Trasa strasznie się wydłużała czasowo. Na Słowacji było to samo, możliwości wielkie a cały czas 50 i miejscami 40 i 30 Km/h. Jest to pewnego rodzaju fenomen, każdy to powie. To chyba spowodowane jest tym żeby jechać na autostrady i wspierać Słowację winietami i opłatami za drogi. Autostrady to najdłuższa droga do celu może zaoszczędzicie na czasie, ale dopłacicie euro na paliwo i winiety. W końcu dojdziecie do wniosku, że wychodzi trochę szybciej, ale za to drożej.
Mimo wszystko nie było tak źle trasa trochę zakręcona,
ale dało się wytrzymać.
Jeżeli jesteś podróżnikiem z prawdziwego zdarzenia, masz cel i dążysz do jego osiągnięcia nic nie powinno Cię powstrzymać!.
Dla nas
najlepszą motywacją był nasz cel nastawiony na aktywny wypoczynek i zwiedzanie. Jeżeli jest motywacja nie ważne jak odległy jest cel musisz go zdobyć.
Stwierdzić także można, że podobny czas dojazdu do miejsca docelowego można
było osiągnąć jadać tam na skuterku. Jedno przyznamy szczerze, że pomimo
wszystko, warto poświecić czas na dojechanie do wspaniałego kraju którym są
Węgry...
Wieczorem, gdy byliśmy już u celu rozbiliśmy namiot, wypakowaliśmy bagaże i ruszyliśmy na wieczorny spacer po okolicy. Znaleźliśmy knajpkę przy skrzyżowaniu z drogą główną i tam zasiedliśmy ja przy piwku z lodówki a Madzia przy Coca Coli. Powiem Wam, że chyba nie było nic lepszego, jak te dwa schłodzone napoje, na zwieńczenie całej naszej podroży. Zrelaksowaliśmy się troszkę posiedzieliśmy i westchnęliśmy po długiej podroży. Po czym późnym wieczorem, wróciliśmy do namiotu i obudziliśmy się dopiero następnego poranka.
Rano szybki prysznic zaparzyliśmy herbatę, termos kawy i zjedliśmy ekspresowe polowe śniadanie. Dziś Dawid poleca pulpety w sosie pomidorowym...:-D Ale to jeszcze nie koniec następnym razem będą latające nad patelnią naleśniki a,la Dave. Będzie śmiechu co nie miara na campingu. Trzeba ludzi zarażać śmiechem i dobrze się bawić.
Po śniadaniu obowiązkowa przerwa na krzesełkach przed namiotem, i zażywanie słonecznych promieni. Kiedy mieliśmy już dość błogiego lenistwa i medytacji nad tym, gdzie pójść i co zobaczyć. Wyruszyliśmy na rekonesans do nieopodal znajdującego się wspaniałego miasta o nazwie EGER. Jak zwykle Dawid już się przygotował odpowiednio, zbadał wszystkie możliwe warianty podroży, skonsultował z drugą połówką zawinął mapę i w drogę Najlepszy jest ten mój chaos i spontaniczność. Nigdy nie wiesz co odkryjesz i gdzie ze mną wylądujesz bo ja też nie wiem hahah:D
A oto i ona mapa miasta Eger:
Po drodze odwiedziny galerii z wystawą obrazów i rękodzieła. Polecamy odwiedziny tego miejsca bardzo ładne prace. Wstęp jest za darmo a opiekunowie wystawy wręcz zapraszają do wnętrza. Można zrobić zdjęcia i pooglądać wszystkie prace nawet kupić co nieco. Tak wygląda budynek galerii o której mowa:
Jak będziesz obok przechodził koniecznie wejdź do środka :D
Po obejściu galerii i sfotografowaniu zbiorów, wpisaliśmy się do książki pamiątkowej i ruszyliśmy dalej chodnikiem. Wzdłuż niego biegła droga oraz ciąg starych jak świat platanów. Następnie przeszliśmy przez przejście dla pieszych i skręciliśmy w prawo. Po chwili spaceru natrafiliśmy na robiące ogromne wrażenie Bazylikę Arcybiskupów w Egerze oraz Liceum. Jedno czego nie możesz ominąć to zwiedzania tych miejsc. W szczególności jako obowiązkowy punkt odwiedź Bazylikę i posłuchaj koncertu organowego. Gwarantujemy niezwykłe doznania.
Nieopodal znaleźliśmy także bazar a tam wspaniałe owoce melony, arbuzy, winogrona, jeżyny wielkości XXL. Tego u nas na pewno nie znajdziecie. W bezpośrednim sąsiedztwie znajdowała się też apteka, w której kupiliśmy spray na poparzenia słoneczne oraz hipermarket. Ceny bez szału ogólnie u naszych braci jest bardzo tanio.
Długo musielibyśmy się rozpisywać kochani, aby opowiedzieć o każdym dniu z osobna dlatego też przedstawimy Wam najbardziej zsyntetyzowaną wersję naszego pobytu, abyście niczego nie pominęli jak tam pojedziecie. Nasze wakacje w Dolinie Pięknej Pani trwały 7 dni. Każdego dnia wyruszaliśmy w drogę około godziny 10:00 rano a wracaliśmy o 18-19 także powiemy Wam, że na prawdę jest co zwiedzać. Znajdziecie tu wiele wspaniałych miejsc do zobaczenia.
Pierwsze miejsce pośród nich zajmuje u nas Bazylika Arcybiskupów. Miejsce bardzo piękne ozdobione w dzieła sztuki i liczne obrazy spotkacie tam tez wielu pielgrzymów. Nam udało się spotkać sympatyczną chińską rodzinę i robiliśmy sobie zdjęcia . Gmach budowli robi ogromne wrażenie opatrzony jest wieloma pięknymi kolumnami oraz posągami świętych…
Majestat całej bazyliki można szczególnie docenić, gdy znajdujesz się na samym dole prowadzących do niej schodów. Wnętrze Bazyliki zdobią liczne malunku oraz kopuła nad ołtarzem z wizerunkami świętych błogosławiących z góry przybyłych pielgrzymów.
Natomiast piękny ołtarz główny nadaje powagi i atmosfery temu miejscu. Warto tutaj zatrzymać się i pomodlić za tych, których z nami nie ma. Podczas wizyty i koncertu miło ich powspominać i pomodlić się za nich.
Podczas wizyty w Bazylice zauważycie także robiące wielkie wrażenie organy.
To właśnie one przystroją ostatnie kilkanaście minut waszego pobytu pięknym brzmieniem melodii wygrywanych przez niezwykle utalentowanego organistę. Nie zapomnijcie zostać do końca. Akustyka tego miejsca podczas koncertu sprawia, że na całym ciele czujesz ciarki usłyszycie tutaj tony od najcichszych do najdonośniejszych. Podczas ich słuchania na chwilę odpłyniecie i zapomnicie o wszystkim.
Kolejnym miejscem, w którym byliśmy i które polecamy jest zwiedzanie podziemi winnic pod miastem Varos a Varos. Zobaczycie jakie wielkie tunele biegną pod miastem. Tunele te powstały w podobny sposób jak tufowe budowle w Kapadocji czy Turcji.
Każda winnica była budowana w przedstawiony poniżej sposób. Wydrążona była w miękkiej tufowej warstwie skalnej. Wyobraźcie sobie ilu pokoleniowa była inwestycja w taką winnicę, wszystko było robione ręcznie i z wieloletnim nakładem. Bogactwo właścicieli winnic Egeru wyceniało się po głębokości tuneli winnic przez nich wykopanych. Im głębsza winnica tym więcej wina się w niej zmieściło im większa ilość tym większy dochód. Dziś tunele winnic Egeru robią również ogromne wrażenie ściągając swym urokiem turystów ze wszystkich krajów świata. My także po odkryciu tego miejsca byliśmy ogromnie zaskoczeni jego urokiem i niewyobrażalnym nakładem pracy w jego powstanie. Wszystkie winnice wchodzą w podnóża gór i stanowią kopalnię drogocennych win o niepowtarzalnym smaku i zapachu. tych smaków nie znajdziecie nigdzie indziej. Poddaj się się chwili zapomnienia odleć na chwilę od codzienności i delektuj tym cudownym światem.
Na fotografii możesz zobaczyć jak wygląda szlachetną pleśń, która tworzy w każdej winnicy odpowiedni mikroklimat do dojrzewania wina. Co ciekawe bez beczek z winem pleśń nie egzystuje. Pochłania ona ogromną ilość wody i wilgoci uniemożliwiając przeciekanie tufowych stropów winnic Egeru. Wystarczy wywieźć z winnicy wino i pleśń obumrze a winnica zostanie zalana wodą. Taki scenariusz miał miejsce w podziemiach pod miastem. Niesamowity, ale to autentyczny fakt, który zaskoczył nas tak samo jak teraz ciebie. Pleśń w dotyku przypomina plusz:D
Tak wyglądała budowa winnicy
Na fotografii poniżej widzimy nacieki stworzone przez wodę krasową w podziemiach winnic Eger. Co ciekawe w tym miejscu przyrost stalaktytów na ścianie wynosi 3 cm na rok. Co w warunkach naturalnych w jaskini trwa do 3 mm rocznie. Jeżeli przyrost nadal będzie utrzymywał się na podobnym tempie za kilkadziesiąt lat zwiedzali będziemy piękną jaskinię w podziemiach Eger.
A tutaj korzeń drzewa, który przerósł
do podziemi
Godnym polecenia również miejscem jest Pałac Arcybiskupów w Egerze, który znajdujące się nieopodal Bazyliki. Oto link do strony internetowej Muzeum Pałacu Arcybiskupów:
Aby tam dotrzeć musicie zejść na dół po schodach a następnie skręcić w lewo. Po lewej stronie zobaczycie kwiecisty dziedziniec z fontanną i wchodząc w drzwi budynku znajdziecie się w muzeum arcybiskupstwa. Radzimy Wam zaplanować sobie tą wizytę trochę wcześniej bo zwiedzanie wystawy zajmie kilka ładnych godzin my spędziliśmy tam około 5 godzin. Wystawa muzeum jest niesamowita i nigdzie nie zobaczycie tylu drogocennych eksponatów. Na nas zrobiła wielkie wrażenie i możemy Wam powiedzieć że trudno byłoby znaleźć w Polsce lub gdzieindziej muzeum o porównywalnej liczbie eksponatów. Sami nigdy nie widzieliśmy czegoś takiego nigdzie i w szczególności polecamy wizytę w muzeum. Jedynym minusem jest brak możliwości robienia zdjęć.
Kolejna atrakcją, którą chcielibyśmy polecić to wizyta w muzeum zamkowym na wzgórzu oraz w meczecie to już troszkę mniejsza wystawa ale również warto ją zobaczyć.
Znajdziecie tam salę tortur, różne eksponaty, zbroje, stroje janczarów dowiecie się także jak powstało miasto i jaka była jego historia. Polecamy także odwiedzenie pobliskiego meczetu. Wejście na jego szczyt prowadzi po wąskich krętych schodach i trzeba jak kot na czterech łapkach się drapać, ale co zobaczycie z balkonu to jest wasze. Jeżeli lubicie panoramy wejdźcie koniecznie w poniższy link
Panoramy Egeru Węgry - Multimedialna podróż po mieście - Panorama's o Eger
My zrobiliśmy kilka zdjęć i schodziliśmy bo za wysoko trochę :O Fajne wrażenia i piękne widoki coś innego.
W wolne dni polecamy również spacer po parku oraz kąpiel w termach nieopodal. Kompleks basenowy w Egerze położony jest niedaleko centrum, w parku miejskim oto link do strony Aqua Thermal Eger:
Całość zajmuje ponad 5 ha i obejmuje 10 basenów, w tym 3 zjeżdżalnie + łaźnie tureckie oraz salony spa & wellness. Woda zawiera magnez, wapń, wodorowęglan, siarkę i radon. Pomaga leczyć: reumatyzm, nadciśnienie, arteriosklerozę, schorzenia układu ruchu i choroby kobiece. Część odkryta czynna jest od maja do września, a 5 basenów pod dachem przez cały rok. Godziny otwarcia w sezonie 8:00 - 21:30 (lub 19:30 w zależności od dnia tygodnia). Jak tam dotrzeć: Nie zapomnijcie zdjąć przed wizytą biżuterii bo zamieni się w miedź:-D
Współrzędne geograficzne dla atrakcji:
Eger - Baseny termalne
format D: N
47.897945°, E 20.382493°
format DM: N
47° 53.8767', E 20° 22.94958'
format DMS: N
47° 53' 52.60'', E 20° 22' 56.97''
Adres:
Eger Termál Kft., 3300 Eger, Frank Tivadar út 5, Tel: +36 36 511816
My byliśmy tam dwa razy na cały dzień relaks na 5 wkoło wiele budek z jedzeniem baseny z gorącą leczniczą wodą oraz gabinety urody. Madzia nawet zasponsorowała sobie żywy pedicure.
Rozkładasz kocyk i nic ci więcej nie potrzeba oprócz błękitnego nieba :D Bardzo fajne miejsce nie chcieliśmy wracać do kampingu za każdym razem było rewelacyjnie. Najchętniej byśmy z wody nie wychodzili. Już nie możemy się doczekać kiedy się znowu powygrzewamy w wodach termalnych Egeru.
Możecie też trafić na rożne koncerty w auli w parku ogólna nasza ocena tej atrakcji na 10 punktów to 15! Bardzo piękne i przyjemne miejsce. jak już jesteś na basenie zwiedź także rynek odpocznij sobie, zjedz loda i pooglądaj piękną okolicę.
Wieczorem
zaś polecamy odwiedziny Doliny Pięknej Pani i winnic, które się tam znajdują. Zobaczcie film poniżej:
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń