Witamy Was serdecznie w ten pochmurny deszczowy dzień. Chodź nie napawa on optymizmem, oraz chęciami do jakichkolwiek działań zapraszamy Was do poprawienia sobie nastroju poprzez przeczytanie naszego posta. Dziś zapraszamy Was do obejrzenia i odwiedzenia wraz z nami pięknego miasta o barwnej historii jakże bliskiego naszemu sercu. To miasto to Cieszyn nad Olzą, tam gdzie wszystko się zaczęło:D...
Z tym pięknym miejscem
wiążą się wiele wspaniałych wspomnień oraz radosnych chwil, które spędziliśmy razem
spacerując po okolicy i oglądając piękno otaczające nas wkoło.
Polecamy wszystkim odwiedziny wzgórza zamkowego oraz spacer wieczorową porą po malutkim parku wokół wieży warownej. Koniecznie odwiedźcie także rynek podczas wieczornego spaceru i usiądźcie na ławce na chwilę i się zrelaksujcie. Coś pięknego kochani, każdy odpocznie tam duchem i ciałem a także zapomni o wszystkich stresach. W poście załączamy nasze zdjęcia z ostatniego wieczornego spaceru i spacer taki polecamy wszystkim. Kiedy spacerujesz wieczorem po Cieszynie w mieście panuje wieczorna cisza, a ptaki poćwierkują już ostatnie opowiastki przed snem. W tle widać piękne zabudowania a za nimi zachodzące słońce i miasto przygotowujące się do snu. Niesamowity widok... Resztę zobaczycie sami jak pójdziecie na spacer. Zapraszamy Was także do przeczytania historii powstania miasta poniżej. Z pozdrowieniami Dawid I Madzia:D
W zamierzchłej przeszłości, gdzieś na
polskiej ziemi, stał drewniany gród, będący siedzibą księcia Leszka.
Dobry
władyka sprawiedliwie rządził swym ludem. Dumą i radością sędziwej książęcej
pary byli trzej synowie Bolko, Leszko i Cieszko.
Mieszkańcy grodziska szczerze
lubili dorastających młodzieńców. Życzliwie przymykano oko na figle książąt,
którzy wnosili sporo zamieszania w spokojne życie społeczności grodzkiej.
Mijały lata... Trzej nierozłączni psotnicy wyrośli na mężnych wojowników i
wprawnych myśliwych. Wraz ze swymi drużynami spędzali coraz więcej czasu na
polowaniach, penetrując okoliczne lasy.
Puszcza była ich drugim domem - wielce utrudzeni, wracali do rodzicielskiego grodu z upolowaną zwierzyną jedynie na krótki odpoczynek. Nie mogąc zasnąć pewnej lipcowej nocy, książę Leszek udał się na wieżę swego zamku, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Widok bezgwiezdnego nocnego nieba i szum wiatru kołyszącego nieprzebytą gęstwiną puszczy otaczającej zamek napełniły władykę spokojem. Delikatne blade światło księżyca wydobywało z ciemności postać starego księcia pogrążonego w zadumie. Wtem, w oddali, na zachodniej stronie nieba, dostrzegł trzy skrzące się gwiazdy. Ich nagłe pojawienie się w tę bezgwiezdną noc wydało się księciu bardzo zagadkowe.... Może to jakiś znak od bogów? Przypatrując się uważnie przez dłuższą chwilę migoczącym gwiazdom, pomyślał o swych synach: Bolku, Leszku i Cieszku.
Puszcza była ich drugim domem - wielce utrudzeni, wracali do rodzicielskiego grodu z upolowaną zwierzyną jedynie na krótki odpoczynek. Nie mogąc zasnąć pewnej lipcowej nocy, książę Leszek udał się na wieżę swego zamku, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Widok bezgwiezdnego nocnego nieba i szum wiatru kołyszącego nieprzebytą gęstwiną puszczy otaczającej zamek napełniły władykę spokojem. Delikatne blade światło księżyca wydobywało z ciemności postać starego księcia pogrążonego w zadumie. Wtem, w oddali, na zachodniej stronie nieba, dostrzegł trzy skrzące się gwiazdy. Ich nagłe pojawienie się w tę bezgwiezdną noc wydało się księciu bardzo zagadkowe.... Może to jakiś znak od bogów? Przypatrując się uważnie przez dłuższą chwilę migoczącym gwiazdom, pomyślał o swych synach: Bolku, Leszku i Cieszku.
Trzy gwiazdy - tak jak i oni trzej rozważał w myślach książę. Może
wskazują ich przyszłość, w jakimś nieznanym odległym kraju... Po chwili zadumy
rozkazał strażnikom przyprowadzić młodzieńców na wieżę. Pokazał nieco zaspanym
młodzieńcom migoczące w oddali gwiazdy i zwrócił się do nich tymi słowy: „Trzy
są te gwiazdy, tak jak i wy trzej jesteście. To bogowie jakiś mi znak dają.
Skoro się tylko śwituczyni, pojedziecie w tamte strony. Wszyscy trzej. Każdy ze
swoją drużyną. Każdy obierze inną drogę. Kiedy liście posypią się z drzew,
wtedy wracajcie. A teraz już idźcie i każcie budzić drużyny. Niechaj
przygotowania czynią w drogę, bo nowy dzień za chwilę zaświta". Skoro
świt, Bolko, Leszko i Cieszko w pełnym rynsztunku, ze swymi drużynami,
pożegnali książęcą parę i ruszyli na zachód. Kiedy oddalili się nieco od grodu,
każdy z nich pojechał w swoją stronę. Już pod wieczór drugiego dnia wędrówki,
sygnały, które każdy z braci wygrywał na rogu myśliwskim, przestały docierać do
pozostałych. Wędrujące drużyny Bolka, Leszka i Cieszka, oddalały się od siebie,
mimo to bracia, co jakiś czas dęli w swe rogi, z nadzieją usłyszenia gdzieś w
oddali znajomego sygnału. Jechali i jechali, zapuszczając się coraz głębiej w
nieprzebytą puszczę. Pełne przygód dni wędrówki upływały szybko. W promieniach
słońca liście drzew zaczynały już mienić się jesiennymi barwami, przypominając
każdemu z książąt o złożonej ojcu obietnicy powrotu do grodu na jesieni.
Książęta powoli tracili nadzieję na spotkanie drużyny któregoś z braci. Pewnego
dnia Leszek dotarł nad niewielką rzekę. Postanowił, że jej bieg poprowadzi ich
w dalszej wędrówce.
Tego dnia jeźdźcy nie natrafili jeszcze na żadne źródło, a
zmąconymi deszczem wodami rzeki nie mogli zaspokoić pragnienia. Przemierzając
leśną gęstwinę zbliżyli się do jakiegoś wzgórza. Książę, pozostawił w tyle
drużynę i ruszył na szczyt niezbyt wysokiego wzniesienia, aby stamtąd zagrać
znany Bolkowi i Cieszkowi sygnał. Trzej książęta wygrywali go wytrwale każdego
dnia, jednak bez jakiegokolwiek odzewu. Również Leszko pogodził się już z
myślą, że swych braci ujrzy dopiero jesienią, kiedy to wszyscy powrócą do
ojcowskiego grodu. Rozmyślając nad tym, gdzie też wędrują Bolko i Cieszko,
jakie spotykają ich przygody, ruszył z kopyta w stronę wzniesienia. U jego stóp
zauważył niewielkie źródło. Zeskoczył z konia, żeby się napić. Źródlana woda
smakowała wybornie. Przywołał spragnioną drużynę. Okolica wokół źródełka była
piękna, wędrowcy głodni i zmęczeni. Leszek zarządził więc, że odpoczną tu do
następnego dnia. Sam wielce utrudzony zdrzemnął się, zapominając o nawoływaniu
Bolka i Cieszka... Przed wieczorem przypomniał sobie jednak o swym postanowieniu.
Udał się na szczyt wzgórza i zadął na cztery strony świata. Ku jego zdziwieniu,
po chwili, gdzieś z oddali odpowiedział słaby znajomy dźwięk myśliwskiego rogu.
Ucieszony Leszek, przeczuwając nadejście któregoś z braci, nakazał rozpalić
duże ognisko i oporządzić na wieczerzę jelenia. Sygnał dochodzący z boru stawał
się coraz wyraźniejszy. Drużyna Leszka trwała w oczekiwaniu... Wtem, ku uciesze
wszystkich, spośród ciemniejącej gęstwiny wyłoniła się drużyna Bolka.
Powitaniom nie było końca... Wszystkich nurtowały jednak losy najmłodszego
księcia - Cieszka.
Podczas gdy obie drużyny wypoczywały przy źródle, zwiadowcy
Bolka penetrowali okolicę po drugiej stronie rzeki. Nim zaszło słońce, na
przeciwległym brzegu, dało się słyszeć narastający tętent koni... Nie byli to
jednak powracający ludzie Bolka. W obozie zapanowało ożywienie. Do obozowiska
zbliżała się jakaś liczna drużyna. Wróg czy swój, zastanawiali się wszyscy. W
świetle gasnącego dnia rozpoznanie dowódcy było trudne. Jadący na przedzie
zeskoczył z konia i zbliżył się do obozujących. Jego radosny śmiech i słowa
powitania wydały się dziwnie znajome. Wtedy dopiero Bolko i Leszko poznali, że
przybysz to... Cieszko we własnej osobie! Trzej bracia wprost nie posiadali się
z radości. Wszyscy słuchali opowieści Cieszka o dalekiej górzystej krainie,
którą przez wiele dni przemierzał ze swą drużyną. Tego wieczora Cieszko wybrał
już miejsce na nocleg. Mimo iż już zmierzchało, na wieś , że wysłani przez
niego zwiadowcy napotkali penetrujących okolicę ludzi Bolka, drużyna Cieszka
pognała co koń wyskoczy na spotkanie z braćmi. Bolko, Leszko i Cieszko byli
równie zdziwieni, co uradowani spotkaniem po długiej rozłące. Szczęśliwi długo
ściskali się i do świtu opowiadali o swoich przeżyciach. Rano Leszko przemówił w
imieniu braci do trzech drużyn tymi słowy: „Uradziliśmy, że już dalej nie
pojedziemy. Tu obok zdroju wypoczniemy, a kiedy słońce będzie wschodziło po raz
trzeci, ruszymy w drogę do grodziska. Ale wrócimy tu na zwiesnę, z ludźmi tu
przyjdziemy i na wieczną pamiątkę spotkania zbudujemy na tym oto wzgórzu gród
warowny, który nazwiemy Cieszynem, bo z naszego spotkania wszyscy się bardzo
cieszymy".
Inni powiadają, że to imię Cieszka, który przywędrował w tę
piękną okolicę jako ostatni, dopełniając radości z nieoczekiwanego spotkania,
pomogło w obraniu nazwy dla nowego grodu. Legenda mówi również, że tamtej
pamiętnej jesieni, Bolko, Leszko i Cieszko, uczynili ze źródełka, przy którym
spotkały się ich drużyny, studnię, upamiętniającą ich szczęśliwe spotkanie. Nazwali
ją „Studnią Trzech Braci". Do dziś dzień stoi ona przy wąskiej malowniczej
uliczce starego Cieszyna. Bezgłośnie opowiada przybyszom legendę o powstaniu
nad olziańskiego miasta i wyjaśnia pochodzenie jego nazwy.
My także wracamy kiedy tylko to możliwe do Cieszyna, aby złapać trochę powietrza odpocząć i przypomnieć sobie legendę trzech braci. To wspaniałe i piękne miasto w malowniczym Śląsku Cieszyńskim nigdy nam się nie znudzi. Wam również życzymy wielu pięknych powrotów i wspaniałych spacerów po krainie Bolka Leszka i Cieszka. Do zobaczenia kochani...
>
Tekst wg Józefa Ondrusza >
Znam dobrze miasto Cieszyn piekny wpis serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich ulubionych miasteczek jest bardzo ładne i uwielbiam po nim spacerować. Do Czech też jest niedaleko. Tam też co roku jeżdżę do Czeskiego Raju to kolejne niesamowite miejsce godne polecenia. Przypomina baśniową krainę z czasów trzech braci:D Nigdy nie sądziłem, że tak blisko mogą się znajdować tak przepiękne miejsca. Szczerze polecam
OdpowiedzUsuń