Jaskinia w Betlejem w której wszystko się zaczęło- miejsca narodzin Jezusa Chrystusa:
Widok Izraela i meczetu Al Aksa z placu widokowego:
Ogród oliwny, w którym przed śmiercią modlił się Pan Jezus:
Kopuła Bazyliki Grobu Pańskiego:
<
Grób Pański z Kości Słoniowej:
Wejscie do Grobu Pańskiego:
Na podstawie badań wiemy, że nastąpiło pęknięcie serca z powodu niedotlenienia płuc. Organizm był tak wyczerpany wcześniejszymi biczowaniem i całą tą drogą, aż pękały pęcherzyki płucne. To jest potworna śmieć. Tak jakby połączenie rozrywanego serca z męką topielca. Można powiedzieć, że temu człowiekowi zadano wszelkie możliwe katusze, żeby go skutecznie zabić. Całun ukazuje to dokładnie. Widać także przebity włócznią bok. Z rany polała się krew oraz osocze.
Pęknięta skała spod krzyża Pana Jezusa - pękła w momencie jego zgonu
Wywiad z Panem profesorem:
Osoba na płótnie rzeczywiście przypomina wizerunek Chrystusa?
- Mając zdjęcie całunu można odtworzyć, jak wyglądał Jezus. Zrobiono eksperyment i wyczyszczono komputerowo wizerunek na całunie z ran i wszystkich cierpień. Jest to człowiek bardzo przystojny. Mniej więcej 180 cm wzrostu, o bardzo spokojnej twarzy. I co ciekawe, mimo tego makabrycznego cierpienia, które mu zadano, na jego twarzy człowieka nie ma złości.
Całun jest chyba najdokładniej przebadanym przedmiotem w historii, a mimo tego wciąż nie ma jasnego wytłumaczenia, w jaki sposób powstał obraz na płótnie. Dlaczego?
- Tam jest tyle niespodzianek, tyle zagadek już rozwiązanych, które nawzajem się wykluczają, że na obecnym etapie wiedzy naukowej wyjaśnienie jak powstał całun, jest niemożliwe. Według mnie to autentyk, świadek Zmartwychwstania. Mnie, jako historykowi wolno tak napisać. Przedstawiciele nauk ścisłych, którzy badali całun: radiolodzy, fizycy, matematycy, chemicy, specjaliści od rentgena itd. nie mogą tego powiedzieć, ponieważ to by oznaczało, iż uznają, że to jest kres badań. Dla mnie - historyka - kres badań to punkt wyjścia. Włosi pod kierunkiem prof. Paolo di Lazaro z Agenzia Nazionale PER LE nuove Technologie oraz Odoardo Linoli z Arezzo podjęli próbę wykonania całunu. Pracowali nad tym ponad pięć lat. Eksperyment zakończył się niepowodzeniem. Uzyskali wynik mniej więcej w 30 proc. tego, czym jest całun.
Co wykazały badania grupy Jacksona?
- Naukowcy z tej grupy zakładali, że jeśli jest to obraz, to oni to bez problemu wykażą. Od tego mieli najnowocześniejszą aparaturę. Jeżeli jest to jakieś zjawisko przyrodnicze też bez problemu to udowodnią. Utworzono specjalny zespół, poświęcony w całości tylko Całunowi Turyńskiemu. Nazwali go w skrócie STURP (The Shroud of Turin Research Project), czyli Projekt Badań nad Całunem z Turynu. Byli tu przedstawiciele dokładnie 13 dyscyplin naukowych m.in.: matematycy, fizycy, chemicy, biolodzy, medycy, kryminolodzy, historycy itd. Byli nie tylko wybitnymi specjalistami, ale pracowali także w znakomitych laboratoriach naukowych, korzystając z doskonałej aparatury badawczej. Po dwóch spotkaniach od stworzenia grupy STURP postanowili uzyskać zgodę badania na całunie, co na początku było nieosiągalne. Ale im się to udało, gdyż w 1978 roku miało miejsce publiczne wystawienie całunu. Przylecieli do Europy samolotem. Przywieźli ze sobą kilkadziesiąt skrzyń aparatury, o której wtedy Europejczycy mogli sobie co najwyżej pomarzyć. Prowadzili badania nad całunem przez ponad 100 godzin! Pobrali z niego ponad 2500 próbek, które można badać do dzisiaj. Jeśli tylko ktoś ma kompetencje i odpowiednią aparaturę. Doszli do wniosku, że rany na płótnie są autentyczne, a krew jest ludzka. Płótno musi pochodzić z Bliskiego Wschodu, na co wskazują między innymi pyłki roślin z tamtego regionu. Człowiek owinięty w całun został ukrzyżowany. Amerykanie z grupy STURP kiedy wyczerpali możliwości naukowe, zawiesili swoje działania. Na początku lat 90. grupa się rozwiązała. Powiedzieli, że wrócą do sprawy, jeżeli zostanie wynaleziona jakakolwiek nowa technika badawcza. To mówi o tym, jak doskonały był ten materiał.
Co można powiedzieć o człowieku, którego ciało odbiło się na całunie?
- Mamy na nim odzwierciedlenie części grzbietowej i strony piersiowej pełnego człowieka potwornie umęczonego. Wizerunek jest mniej więcej zgodny z opisami Ewangelii Janowej.
Dlaczego mniej więcej?
- Dlatego, że Jan nie był medykiem. Natomiast całun oddaje całość tej męki w sposób wręcz anatomiczny. Jan nie był przy biczowaniu, widział dopiero efekt końcowy zamęczonego człowieka. Badania lekarzy sądowych wykazały, że całun zawiera na sobie elementy biczowania, jak i inne zadane razy, które można odczytać w sposób niewyobrażalnie dokładny. Naukowcy uważają, że jest ich około 600. Męka była nieprawdopodobnie brutalna.
Badania przy użyciu aparatury do badań kosmicznych wykazały, że obraz jest trójwymiarowy.
- Mimo, że wizerunek ma zaledwie 40 mikronów grubości, więc jest zaledwie muśnięciem, to jednak ma charakter trójwymiarowy: nie da się tego uzyskać przed wynalezieniem komputerów. Nikt nie jest w stanie osiągnąć zależności matematycznej odległości płótna od ciała, a takie zjawisko wystąpiło na całunie. Żadne zjawisko przyrodnicze, ani żaden artysta nie są w stanie uzyskać takiego efektu. To jest możliwe tylko przy użyciu aparatów czy kamer cyfrowych. A takie urządzenia nie były dostępnych w tamtych czasach.
Na oczodole była położona moneta.
- Po jej powiększeniu okazało się, że to jest lepton Piłata. Leptony były bite w czasie, kiedy Piłat był namiestnikiem Palestyny, w latach 26 do 36 mniej więcej. Leptony odkryto dopiero w latach 60. W czasie kiedy się całun pojawił, kiedy ewentualnie mógłby być sfałszowany, nikt tego nie wiedział. Tym bardziej, że badania były robione pod mikroskopem elektronowym. Normalnie tego nie widać. Natomiast po odpowiednim powiększeniu to zdjęcie jest bardzo wyraźne. Są wyraźne napisy. Każdy przeciętny człowiek, który chodził do szkoły jest w stanie to odczytać. Warunek jest tylko jeden, trzeba mieć odpowiedni sprzęt. Tam wyraźnie jest napisane (w języku łacińskim): Cesarzowi Tyberiuszowi.
Całun widać dopiero z pewnego oddalenia?
- Z odległości do 90 cm wizerunek niknie. To również wyklucza namalowanie obrazu. Jak malarz mógłby malować w momencie gdyby nie widział, a nie jest w stanie malować z odległości większej niż zasięg ręki? Obraz na całunie jest jakby przypadkową grupą plam.
Istnieją opinie, że wizerunek nie mógł powstać przez samo owinięcie płótnem nieżywego człowieka, zwolennicy autentyczności przypuszczali więc, że ciało Chrystusa wydzieliło jakąś nieznaną energię, która spowodowała utrwalenie obrazu, mówiono o termonuklearnym błysku.
- Włosi powiedzieli, że całun powstał przez krótkotrwałe wydzielenie energii. Niewiarygodnie krótkotrwałe, stąd to muśnięcie. Po prostu energia była wyemanowana. Innego wyjaśnienia nie ma. Jak ustalili członkowie Sturpu oraz zespołu CIELT, tam nie ma śladów przesunięcia drobinek krwi, które musiałyby wystąpić, gdyby był ściągany martwy z całunu. Cokolwiek, jeśli odrywa się z zaschniętej rany, nie odpada pod idealnym kątem prostym. To jest niemożliwe. Gdzieś tam się zawsze coś przesunie w prawo, w lewo i pod mikroskopem byłoby to widać.
Czy w przyszłości badania pójdą tak do przodu, że będziemy mogli się dowiedzieć na 100 proc. czy całun jest prawdziwy?
- Nie wiem. Myślę, że nie. Musielibyśmy być przy Zmartwychwstaniu.
Rozmawiała Ewa Koszowska, Wirtualna Polska
Profesor Idzi Panic - kierownik Zakładu Historii Średniowiecznej Uniwersytetu Śląskiego, zajmuje się m.in. historią Górnego Śląska i Śląska Cieszyńskiego. Od połowy lat 80. XX wieku prowadzi badania nad Całunem Turyńskim, zwieńczone publikacją monografii "Tajemnica Całunu" (wyd. AVALON). idzi panic, całun turyński, jezus, krzyż, ukrzyżowanie, płótno, secondo pia, izotop c14, zmartwychwstanie, john jackson, biczowanie, piłat, ewangelia, ewa koszowska
Żródło artykułu: www.wp.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witamy na naszej stronie. Zapraszamy Cię do grupy Miłośników Gór i Podróży. Polub nas na facebooku, udostępniaj treści i dołącz do czytelników. Jeżeli chciałbyś otrzymywać powiadomienia o nowych wpisach subskrybuj kanał. Napisz jak Twoje wrażenia. Pozdrawiamy☺